Jeździec, olimpijczyk (Rzym 1960), trzykrotny medalista MP w ujeżdżeniu oraz złoty medalista MP w WKKW. Absolwent Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu.
Ojciec Adam. Matka Jadwiga z domu Amrogowicz. Siostra Janina. Bracia Janusz i Zbigniew. Żona Regina z domu Surmacz. Córka Ewa. Syn Michał. Absolwent Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu.
————————————————————————————
(…) Marek, (…) szukał nieustannie swojego miejsca w życiu. A w tym życiu, (…), musiałyby być konie, rywalizacja, ruch, młodzież, którą wsadzał na siodło. (…). Gdyby nie zmienne po 1939 roku losy Polski, to jego miejsce byłoby w wojsku, praca z żołnierzami i trenowanie koni. Jego rodzice mieli ziemię, konie, duży majątek w powiecie ostródzkim. Opuścili go w 1920, a za to co zostawili, otrzymali gospodarstwo koło Pniew w województwie poznańskim. Jak wielu chłopców z rodzin ziemiańskich, niebogatych, nastawionych patriotycznie, zmagających się z trudnymi warunkami życia, Marek poszedł do Korpusu Kadetów w Rawiczu. W 1937 roku matura. Po przeszkoleniu w piechocie zdał egzaminy do Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Z gwiazdką podporucznika wyruszył na wojnę w 1939 roku z 4 Pułkiem Ułanów Zaniemeńskich w Wilnie (PCBJ).
(…)4 Pułk Ułanów Zaniemeńskich walczył z Niemcami wzdłuż drogi Radom – Kozienice, odpierał ataki czołgów przy drodze Kozienice – Ryczywół, pod Suchowolą, z Armią Czerwoną pod Leczesnem 24 września składał broń w rejonie Medyki.(…)
Był w podziemiu. Armia Krajowa. I znów wojna w 1945 w 1 Samodzielnej Brygadzie Kawalerii na Wale Pomorskim. Nosił z fantazją rogatywkę z 1939 roku tyle, że nie z niebieskim otokiem ułanów Zaniemeńskich, ale z białym, 2 Pułku Ułanów. Wrócił z wojny z Odznaką Grunwaldzką. Przez jakiś czas był Komendantem Sławna. Z bronią pożegnał się w 1947 roku. Miał trzydzieści lat, ale był żołnierzem przede wszystkim Drugiej Rzeczpospolitej. Takich w Ludowym Wojsku Polskim nie chciano. Nie miał w nim żadnych szans.
Zaczął się dla niego trudny okres (…). Został kierownikiem gospodarstwa o powierzchni czterech tysięcy hektarów w Koszewku nad jeziorem Miedwie niedaleko Starogardu. Była ziemia. Nie było ludzi do pracy, niczego! Cierpiał, chorował. Po szpitalu znalazł zajęcie w Zakładach Mięsnych w Szczecinie. Następnie proponowano mu prowadzenie świniarni w koszalińskim. Dzięki wsparciu pułkownika Arkuszewskiego, kawalerzysty i szefa od hodowli koni, trafił do Kter, gospodarstwa włączonego do Stadniny Koni w Walewicach. Stadniną kierował wielki hodowca Jan Grabowski.(…)
W Stadzie Ogierów w Łobzie potrzebny był człowiek, który by nauczył masztalerzy dyscypliny pracy. (…) [Marek Roszczynialski] tłumaczył (…), że Państwowe Stada Ogierów miały przez lata charakter wojskowy, uczyły jak pielęgnować i kochać konie, ale też o nie dbać. Jako oficer, ułan, kawalerzysta był wierny obowiązkom i prawom żołnierskim. Jako jeździec uczył jeździectwa. Organizował też pięciobój nowoczesny, w którym był koń, szpada, pistolet. Bliska mu była też szermierka jako sport. Potrafił dążyć do celu i osiągać różne cele. (…) Wszystkim dla niego był naród polski, jego młodzież, którą uczył patriotyzmu.
(…) Miał czterdzieści trzy lata, kiedy został Olimpijczykiem. Wystartował w Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie w Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego. Zabrał z sobą dwie klacze rasy Wielkopolskiej, Gafmę mierzącą zaledwie sto pięćdziesiąt osiem centymetrów, ciemnogniadą córkę wschodniopruskiej Gafy i wschodniopruskiego ogiera Märzhase, która przyszła na świat w 1953 roku w Stadninie Koni Plękity i o trzy lata starszą Wizmę. Mógł być w Rzymie sukces. Los był jednak nieprzyjazny. Znajdująca się w doskonałej formie Gafma skaleczyła przed zawodami nogę. Marek Roszczynialski wsiadł na słabszą Wizmę. Klacz z ogromnym sercem do walki. Dotarła w upale na crossie do trzydziestej drugiej przeszkody. Miała przecięty odpryskiem betonu napiąstek i łokieć Zrobiła co mogła. Dalej galopować nie była w stanie. Drużyna została rozbita, ponieważ crossu nie ukończył na Wolborzu i Andrzej Kobyliński. Gdyby stało się inaczej, to z Marianem Babireckim i Andrzejem Orłosiem mieliby medal.
6 czerwca 1967 roku Marek Roszczynialski został dyrektorem Stada Ogierów w Koźlu. Pracował w nim od 1967 do 1972 roku Rejonem działania były województwa opolskie, katowickie, krakowskie. Zostało zlikwidowane 30 czerwca 1972 roku Ogiery przekazano do Państwowych Stad w Książu i Klikowej.
Marek Roszczynialski związany duchowo ze Zbrosławicami koło Tarnowskich Gór, gdzie do 1939 roku stacjonował 3 Pułk Ułanów Śląskich w rogatywkach z żółtym otokiem. W Studenckim Ośrodku Jeździeckim i Zakładzie Treningowym Koni poświęcił życie młodym jeźdźcom i koniom. (…) Był konsultantem filmu Pan Wołodyjowski. Był nade wszystko tłumaczem literatury jeździeckiej. Przetłumaczył z języka niemieckiego znakomitą książkę Anthony’ego Paalmana Springreiten – Skoki przez przeszkody, wydanej dzięki Akademickiemu Związkowi Sportowemu w Gdańsku, Okręgowemu Związkowi Jeździeckiemu w Katowicach, Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Katowicach w 1979, jako dzieło organizacyjne i edytorskie Zbrosławic. Od tej książki dla jeźdźców jest, być może, cenniejszy wstęp do Psychologii konia Wilhelma Blendingera, którą Roszczynialski opracował i przełożył, a wydało w 1984 Zrzeszenie Studentów Polskich i Zakład Treningowy Koni w Zbrosławicach, przy współpracy Anny Małeckiej z Zakładu Treningowego Koni w Zbrosławicach i Adama Borowicza z Zakładu Psychologii Polskiej Akademii Nauk. (…)
Marek Roszczynialski był człowiekiem wszechstronnym. Takim zapamiętano go w stadninach, stadach, w Walewicach, Stubnie, Łobzie, Koźlu, Zbrosławicach, Lubniewicach, w Szczecinie, wszędzie gdzie pracował i żył.
Autor: Witold Duński
Źródło: Konno po sławę, tom II (2012)
Wpis aktualizowano: 10.12.2024
Marek Roszczynialski zmarł 11 maja 1993 roku w wieku 75 lat.
Został pochowany na Cmentarzu w Starogardzie Gdańskim.
Publikacje w Polskiej Cyfrowej Bibliotece Jeździeckiej:
Kliknij poniższe linki, aby przejść do powiązanych materiałów w Polskiej Cyfrowej Bibliotece Jeździeckiej (otworzą się na nowej karcie):
„Wspomnienia współtwórców legendy… Zbrosławic” (2018)
„Zbrosławice – Kalendarium” (2018)
„Jak powstał Ośrodek Jeździecki w Zbrosławicach” (2018)
„Zanim trafiliśmy do Zbrosławic” (2018) – Fragment o Marku Roszczynialskim s. 7
„Jeździecka Dolina Zbrosławice” (2018) – Wojciech Ginko
„Marek Roszczynialski” (2012) – Witold Duński
„Jeździł konno do końca” (1994) – Anna Małecka
„Odeszli od nas – Marek Roszczynialski” (1993)
„Oddziały kawalerii II Rzeczypospolitej cz. 08” (1991) – Lesław Kukawski
„Sensacje w Paryżu” (1991) – Marek Roszczynialski
„Trening czy katowanie zwierząt?” (1990) – Marek Roszczynialski
„Pierre Durand i Jappeloup” (1989) – Marek Roszczynialski, K.P
„Skoki w Bogusławicach” (1989) – Marek Roszczynialski
„Udany rekonesans” (1975) – Marek Roszczynialski, Krzysztof Skorupski
„Stadnina Koni Stubno” (1976) – Michał Rudowski, Michał Wojnarowski
„Defilada Tysiąclecia” (1966) – Marek Roszczynialski
„Dlaczego nas nie ma w czołówce jeździeckiej?” (1965) – Witold Domański
„Niełatwy był start jeździectwa po wojnie” (1965) – Leon Kon
LESŁAW KUKAWSKI: SŁOWNIK JEŹDZIECKI – ROSZCZYNIALSKI Marek
Pokrewne Legendy:
Łucja i Wojciech Ginko
Łucja Ginko – dr nauk humanistycznych, autorka wielu publikacji poświęconych historii literatury w tym „Koń ma duszę w sobie”. Wojciech Ginko – wraz z żoną twórca ośrodka jeździeckiego w Zbrosławicach, autor książek, biznesmen i filantrop.
Anna Małecka
Doktor fizyki PAN Uniwersytetu Poznańskiego. Karierę naukową po kilku latach porzuciła dla koni, a szczególnie dla Ciernia xx, z którym w towarzystwie olimpijczyka z Rzymu – Marka Roszczynialskiego przyjechała do ośrodka jeździeckiego w Zbrosławicach. Tutaj zajęła się wydawaniem tłumaczonych z niemieckiego przez Marka książek takich jak m.in. „Gimnazjum jeździeckie‘’.